[ENG]
While writing a post about the Quiloto volcano over the city we were just in, dark clouds came, the sun instead of meekly hiding behind them with the drive that wanted to shine again for the last time of the day. I thought it might be a worthy opportunity to observe the sun from the roof of our hostel. I was not mistaken sig! We made it yesterday, the first Ecuadorian volcano!
Illinois 5248m above sea level it is the seventh outside the Ecuadorian volcano, which has a novice, maybe only with the most popular volcano in Ecuador, i.e. Cotopaxi, which in the photo is right behind the frame on the right side, but trust me, it was not going to be seen. Analyzing the map, I came to the conclusion that from this roof, in good weather, you can start to expand the volcanic cones scattered all over the world, but on the all-Ovadorian generation I have already complained, so why repeat myself ... Ecuador, especially volcanoes, We wrote to create a list of places that need to be again in the future.
The city we mentioned earlier. As soon as we got off the bus, someone from the window dropped a balloon on us with ... It irritated me a lot, especially that Agatka was just a wreck of a man, because for several days she had been struggling with the invention in Latacunga, he had a long rest to save his health. Going with a view to the hostel, near the street we are in the vicinity 2 times, we were there because it wanted to drive into the traffic jam, and it came out to build up repeatedly. Which made me even more angry. Water, no cars everywhere, almost waiting for us, from pickup trucks, from roofs with the signs of a team of kids, from everywhere. On that particular day, I had to leave at the test site, but mine was not in the mood to leave their dyngus dyngus. I checked that what could be a feast for getting hit with so much water, and I have no idea. I read that Latacunga hosts the La Fiesta de la Mama Negra festival twice a year. To commemorate Our Lady of Mercy "Virgen de la Merced", through the intercession of whom in 42 the holy 17th volcano Cotopaxi did not erupt. During this holiday, Mama Negra parades around the city, i.e. a fancifully dressed person with a face painted in black, riding a horse and sprinkling milk on people ... but not with water, but not on this date, and apart from that, she also distributes free alcohol. And nothing like that happened to us ... We were just drenched in water ...
So we simply went to the hostel tightly in it and we were treating the fruit treatment and waiting for the recovery, we gaped in a crib and watched close sitting, where the series Friends with Spanish dubbing reigned.
[PL]
Podczas pisania postu o wulkanie Quilotoa nad miasto w którym się właśnie znajdowaliśmy nadciągnęły ciemne deszczowe chmury, a słoneczko zamiast potulnie schować się za nimi z pełną siłą chciało zaświecić jeszcze ostatni raz tego dnia. Pomyślałem, że to może być dobra okazja do obserwowania zachodzącego słońca z dachu naszego hostelu. Nie myliłem się! Udało nam się zobaczyć wczoraj pierwszy ekwadorski wulkan!
Illiniza 5248m n.p.m. jest siódmym najwyższym wulkanem Ekwadoru i poza tym nie charakteryzuje się niczym szczególnym, no może tylko tym, że sąsiaduje z najpopularniejszym wulkanem w Ekwadorze czyli Cotopaxi, który na zdjęciu powinien znajdować się tuż tuż za kadrem po prawej stronie, ale uwierzcie mi, że nie było go widać. Analizując mapę doszedłem do wniosku, że z tego dachu przy dobrej pogodzie można by zobaczyć aż sześć stożków wulkanicznych rozsianych po wszystkich kierunkach świata, no ale na ekwadorską porę deszczową już narzekałem więc po co się powtarzać... Ekwador, a zwłaszcza aleję wulkanów, dopisaliśmy do listy miejsc które trzeba odwiedzić jeszcze raz w przyszłości.
Miasto w którym dokonałem pierwszej obserwacji ekwadorskiego wulkanu to Latacunga i nie będę go dobrze wspominał. Zaraz po tym jak tylko wysiedliśmy z autobusu ktoś z okna spuścił na nas balon z wodą… Bardzo mnie to zdenerwowało, zwłaszcza, że Agatka akurat była wrakiem człowieka, bo od kilku dni zmagała się z chorobą, a pobyt w Latacunga miał być dłuższym odpoczynkiem na poratowanie zdrowia. Idąc z dworca do hostelu, a właściwie ulicy oddalonej około 2 kilometry od dworca na której znaleźliśmy się przypadkiem ponieważ kierowcy nie chciało się wjeżdżać do zakorkowanego centrum i wysadził nas na jakiejś przypadkowej ulicy, oberwaliśmy wodą jeszcze kilkukrotnie. Co jeszcze bardziej mnie rozzłościło. Wodne niebezpieczeństwo czekało na nas niemal wszędzie , z przejeżdżających samochodów typu pickup, z dachów z przebiegających band dzieciaków, zewsząd. Akurat tego dnia musieli odchodzić w mieście jakiś karnawał, tyle że my nie byliśmy w nastroju do odchodzenia ichniejszego śmigusa dyngusa. Sprawdzałem potem co to mogło być za święto z powodu którego oberwaliśmy tyle razy wodą no i nie mam pojęcia. Wyczytałem, że w Latacunga dwa razy w roku obchodzony jest festiwal La Fiesta de la Mama Negra. To święto ma upamiętniać Matkę Bożą Miłosierdzia „Virgen de la Merced”, za wstawiennictwem której w roku 1742 nie doszło do wybuchu pobliskiego wulkanu Cotopaxi. Podczas tego święta po mieście paraduje Mama Negra czyli ozdobnie ubrana osoba z wymalowaną na czarno twarzą jadącą na koniu i spryskującą ludzi mlekiem… ale nie wodą, ale nie w tym terminie no i poza tym rozdaje jeszcze darmowy alkohol. A nas nic takiego nie spotkało… Zostaliśmy tylko oblani wodą…
Tak więc po dotarciu do hostelu szczelnie zamknęliśmy się w nim i leczyliśmy Agatkę kuracja owocową i czekając na powrót do zdrowia siedzieliśmy w łóżeczku i oglądaliśmy telewizję, gdzie królował serial Przyjaciele z hiszpańskim dubbingiem.