Tym razem to nie był mój cel podróży. Żelazno znalazło się na mojej drodze między Międzygórzem a Wrocławiem, a leży w gminie Kłodzko (województwo dolnośląskie). Zatem nie było w moim zasięgu wycieczek rowerowych. Najlepiej tam się dostać autem, ale można też pociągiem. No dobra, rowerem przecież też się da... nawet z Wrocławia... chociaż może nie w jeden dzień i nie w lutym...

Tak naprawdę moją uwagę przyciągnęła widoczna z trasy wieża mieszkalna, która raczej zamieszkana nie jest.

Jest natomiast wpisana do rejestru zabytków (od 1965) i pochodzi z przełomu XV/XVI wieku.  

Okazało się, że w Żelaźnie jest więcej zabytków i ciekawych miejsc. Niestety nie byłam na to przygotowana, więc przyznaję, że nie poświęciłam temu miejscu aż tyle czasu i uwagi.

Kolejnym zabytkiem jest kościół, cmentarz przy kościele i mur z obejściem podcieniowym.

Oprócz braku czasu również pogoda nie sprzyjała. Zdecydowanie za mało zieleni i błękitu nieba, żeby zachęcić kogoś do odwiedzenia tego miejsca.

Przy kościele stoi pomnik Nepomucena, ale okazało się, że nie zrobiłam mu żadnego zdjęcia. Nic straconego, w internecie można znaleźć bez problemu ;)

No dobra... taka mała wieś i już dwa zabytki. Nieźle. W porównaniu do moich odkryć z gminy Długołęka ;)

Ale na dwóch się nie skończyło. Kolejnym jest dworzec kolejowy murowano - sztachulcowy z 1907 r.

Trochę rozbawiła mnie informacja, że jest na wynajem, a z drugiej strony zasmucił jego stan. Kiedyś piękny dworzec, teraz rudera, która pewnie skończy jak sporo takich zabytków w Polsce.

Zabytek, którego zdjęć nie posiadam to dwór von Münchhausenów, był ogrodzony i raczej nie można było tak po prostu wejść sobie na ten teren, więc zerknęłam tylko jednym okiem z auta.

Natomiast bardzo żałuję, że nie pojechaliśmy jeszcze do pałacu Hoffmanna. Z tego co wiem, to obiekt jeszcze niedawno działał i został odnowiony, ale chyba znowu popada w ruinę. Muszę zapisać to miejsce, żeby następnym razem je odwiedzić.

Z ciekawych rzeczy do zobaczenia, to była jeszcze kapliczka przy drodze z mozaiką. Natrafiliśmy na nią zupełnie przypadkiem, ale specjalnie się zatrzymaliśmy, żebym mogła zrobić zdjęcie.

W Żelaźnie jest jeszcze krzyż pokutny i wapienniki, a z zabytków most kratowy, ale tych miejsc już nie mam na zdjęciach.

I tak sobie myślę, że mogłaby to być mała urokliwa wieś... przecież jest najstarsza w ziemi kłodzkiej, więc pewnie kryje wiele ciekawych historii. Tymczasem wygląda na zabitą dechami i mocno zaniedbaną.

W każdym razie jak następnym razem będziecie jechać na Śnieżnik albo na narty, to dajcie jej szansę. Poznacie ją po charakterystycznej wieży. 


A wizyta miała miejsce 23.02.2025