Mijałam ją przynajmniej kilka razy w miesiącu po drodze do Stykkishólmur, gdzie robię zakupy; mimo to upłynęły miesiące, nim świadomie zarejestrowałam jej istnienie. Tylko dzięki temu, że pewnego dnia jechałam jako pasażer i mogłam się beztrosko porozglądać.

W pobliżu Stykkishólmur jest niemal płasko, więc bulwiaste wzniesienie dość mocno się wyróżnia. Moją uwagę przykuła także położona u jego stóp farma i biały kościółek otoczony płotkiem. Byłam tak zaintrygowana, że przy pierwszej lepszej okazji pojechałyśmy na rekonesans. To był piękny kawałek listopada.

Wzniesienie, które wzbudziło moją ciekawość, nazywa się Helgafell, czyli Święte Wzgórze lub Święta Góra. To bardzo popularna nazwa i na wyspie znajdziemy ich przynajmniej kilka. Ta nasza ma tylko 73 m wysokości, ale jak powiedziałam - zwraca uwagę. Najpierw upatrzyli ją sobie - na obiekt kultu - pogańscy osadnicy, a z nadejściem chrystianizacji przejęcia dokonał Kościół. Góra pojawia się w Sadze rodu z Laxdal, spisanej w XIII wieku, a także w islandzkim folklorze. Była i wciąż jest uważana za łącznik pomiędzy światem żywych i zmarłych, za miejsce mocy. Odegrała też ważną rolę w historii islandzkiego kościoła. Niezaprzeczalnie emanuje energią, która przyciąga i sprawia, że chce się tu po prostu być - niezależnie od wyznania czy jego braku.

Pierwszy kościół pojawił się u stóp wzgórza już w XI wieku (zbudowany podobno przez główną bohaterkę wspomnianej sagi, Guðrún Ósvífsdóttir), ten obecny stoi od 1903 roku. Obecnie rzadko odbywają się w nim nabożeństwa.

Według sagi Guðrún zmarła w 1008 roku i została pochowana właśnie pod Helgafell. Obok kościoła znajdziemy nagrobek z jej nazwiskiem oraz datą, lecz jest to jedynie symboliczny pomnik postawiony około stu lat temu.

Jej ślad znajdziemy również na tablicy przy bramce wskazującej ścieżkę na Helgafell.

Słynne słowa Guðrún zapisane w sadze: þeim var ég verst er ég unni mest (dosł.: Byłam najgorsza dla tych, których kochałam najbardziej)
Słynne słowa Guðrún zapisane w sadze: þeim var ég verst er ég unni mest (dosł.: Byłam najgorsza dla tych, których kochałam najbardziej)

Czas wejść na górę! Towarzyszyć nam będą dwa pieski z farmy.

Tutejsze psy najczęściej aportują kamienie, chyba że mają swoje zabawki. Te - gdy znalazły patyka - biły się o niego przez 15 minut, aż go zeżarły.

Ciocia rzuć patyka!
Ciocia rzuć patyka!

Wysokość niewielka, ale widoki wspaniałe! Spoglądając na południe i zachód widzimy góry ciągnące się przez środek półwyspu Snæfellsnes.

Mieszkam gdzieś pomiędzy szczytami na horyzoncie.

Wchodząc na Helgafell nie znałam jeszcze najsłynniejszej legendy z nią związanej. Podobno podczas pierwszej wspinaczki można spełnić swoje trzy życzenia. Trzeba tylko milczeć i nie oglądać się za siebie, a życzenia mają być bezinteresowne i o czystej intencji.

No ale jak tu się nie oglądać.

Na szczycie (wiem jak to brzmi) znajdujemy pozostałości niewielkiej, kamiennej budowli. To ślad po kaplicy modlitewnej, należącej do niewielkiego klasztoru Augustynów, który działał u stóp wzgórza przez kilkaset lat (XII - XVI wiek).

Spoglądając na wschód oraz północ widzimy archipelag wysepek w zatoce Breiðafjörður. Wcina się ona pomiędzy nasz półwysep a Fiordy Zachodnie.

Widać też miasteczko Stykkishólmur.

Ciocia Bela z pieskami.
Ciocia Bela z pieskami.
Koniki pod górą.
Koniki pod górą.
Ciocia wadera z pieskami (fot. by Bela)
Ciocia wadera z pieskami (fot. by Bela)

Bardzo lubię te małe, lokalne odkrycia. Tym bardziej, że rzadko które z nich okazuje się być zwyczajnym miejscem. Islandia to kraj naszpikowany mistycznymi punktami, każdy znajdzie coś dla siebie.

Święte góry i jeziora, kamienie zamieszkane przez elfy, spetryfikowane trolle, groby postaci opisywanych w sagach, nordycka mitologia przepleciona chrześcijańskim mistycyzmem. Opowieści o spotkaniach z ukrytymi ludźmi są czymś zwyczajnym, mało kogo bulwersują konsultacje ze specjalistami od elfów w przypadku większych prac budowlanych. Ostatnio dostałam od znajomej mapkę naszego miasteczka z zaznaczonymi ich "domami". Prawdopodobnie to niezwykle surowa przyroda i jej wszechobecność sprawia, że człowiek dostraja się do niej. Pozostaje pierwotnie wrażliwy, uduchowiony... i praktyczny zarazem. Bardzo mocno rozmywa się tutaj granica pomiędzy rzeczywistością a snem, życiem a śmiercią. Oczywiście, część Islandczyków traktuje tę sferę z przymrużeniem oka - jako element barwnego folkloru. Jednocześnie podchodzą do niej z wielkim szacunkiem i niczego wprost nie negują - tak na wszelki wypadek :)

Bardzo mi ta atmosfera odpowiada. Czasami czuję się jak dziecko, które znowu może wierzyć w baśnie i nikt się temu nie dziwi.


źródła:

https://www.visitstykkisholmur.is

https://www.west.is/

https://de.wikipedia.org/wiki/Helgafell_(Helgafellssveit)