Chyba dopiero po tej długiej przerwie jak zamknęli nas w domach, zacząłem sobie zdawać sprawę z małych przyjemności, z tego, jak pięknie jest wyjść z domu, pooddychać świeżym powietrzem, usiąść gdzieś na trawie i patrzeć w dal.
Niestety w ostatnim czasie mam bardzo mało czasu na codzienne przyjemności, trening, sport, i wszystko to, do czego kiedyś przywiązywałem dużą wagę. Dużo się u mnie dzieje, ale o tym może kiedyś przy okazji innego wpisu.
Dzisiaj korzystając z kilku godzin wolnego po południu, wsiadłem w auto i pojechałem do najbliższego znanego mi rejonu skałkowego na szybki trening. Niestety, z tego względu na to, że był to wyjazd bardzo spontaniczny i nie byłem go w stanie zaplanować wcześniej, nie umawiałem się z nikim, więc o wspinaniu z liną mogłem sobie tylko pomarzyć. Niemniej jednak spakowałem buty wspinaczkowe i ruszyłem w kierunku ładnie położonego wzgórza widokowego w Niegowonicach.
Niegowonice to uroczy rejon na skraju Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Jadąc z Niegowonic w kierunku Ogrodzieńca będziemy musieli pokonać szereg zakrętów, które doprowadzą nas na malownicze wzgórze zwieńczone wapienną skałką, na której znajduje się kilkanaście dróg wspinaczkowych z gatunku raczej tych łatwiejszych. Ze wzgórza roztacza się piękny widok prawie w każdą stronę. Widać ruiny zamku w Ogrodzieńcu, pobliskie miejscowości, pola i lasy.
Niestety miejsce to znajduje się przy głównej drodze tego rejonu, dlatego też zawsze jest tu dużo ludzi, czasem zupełnie przypadkowych, którzy akurat przejeżdżali obok i postanowili na chwilę się zatrzymać. Sprzyja temu niewielki parking na poboczu oraz kilka wiat z ławami i stolikami.
Osobiście lubię to miejsce, zwłaszcza wtedy, gdy nie ma ludzi i człowiek może się rozkoszować całą okolicą w samotności