Podchodzimy do kasy i kupujemy dwa bilety do Barahony. Z biletu dowiadujemy się o godzinie odjazdu naszego autobusu. To już dużo. Tylko jak teraz znaleźć właściwy autobus i stanowisko z którego odjeżdża ?
Autobusy w większości nie mają wystawionej tabliczki z nazwą miejscowości do której jadą. Nie ma tu również rozkładu jazdy z rozpisanymi godzinami i numerami stanowisk. Co chwilę podjeżdża kolejny autobus a przed wejściem ustawia się sznureczek pasażerów.
Czy nasz autobus jest którymś z nich?
Czy już podjechał ?
Na którym stanowisku mamy go wypatrywać ?
Za dużo tych niewiadomych. Podchodzę do kierowców poszczególnych autobusów, które podjeżdżają, i pytam każdego z osobna, czy jedzie do Barahony. Coraz bliżej godziny odjazdu naszego autobusu, a my nadal go nie zlokalizowaliśmy. W końcu zauważamy młodego "białego" człowieka w towarzystwie starszych miejscowych osób. Zna angielski. Pytamy, czy ma pojęcie o co w tym wszystkim chodzi, jak połapać się w tym "chaosie" i znaleźć właściwy autobus.
On też do końca chyba nie jest zorientowany. Pyta miejscowych i mówi, że nasz autobus jeszcze nie podjechał. Po chwili mówi, że to ten - wskazując jednocześnie na jeden z wjeżdżających właśnie na stanowisko pojazdów. Nie mam pojęcia, skąd to wiedział. Mówił, że trzeba patrzeć na jakiś numer na bilecie i numer na autobusie, jednak nam te numery niewiele mówiły. Najważniejsze, że kierowca potwierdza, że jedzie do Barahony.
W drodze podziwiamy zmieniający się za oknem krajobraz, który staje się coraz bardziej suchy a palmy i bujna roślinność zastępowane są przez kaktusy i inne sukulenty o przeróżnych kształtach. Wysiadając w Barahonie trafiamy na wesołego, energicznego człowieka, który pyta skąd jesteśmy, co chcemy zobaczyć, czy nie potrzebujemy noclegu itp. Gdy dowiaduje się, że jesteśmy Polakami jeszcze bardziej się pobudza. Zachowuje się jakby miał ADHD i zaczyna śpiewać "kuku ryku na patyku" i powtarza co chwilę: "kurwa mać" oraz, choć już nieco mniej poprawnie: "chluśniem bo uśniem". Tłumaczy, że niedawno spotkał tu dwie dziewczyny z Polski, a jeszcze wcześniej też miał przyjemność poznać Polaków. Mówi, że wszyscy Polacy to: "good, crazy people".
C.d.n
*Zdjęcia własnego autorstwa