[ENG]
The first part of a two-day trip to the Slovak Tatra Mountains took us from the Ziarska chata shelter to the Pod Homôľkou crossroads and further towards Tri Kopa. On the second day of our stay in Ziarska dolina, we decided to go to the same place and turn right to Ziarska Przełęcz and then to Smerek and Baraniec.
The day started quite late, because we woke up only after 7 a.m. It wasn't because of our laziness, but the reason was much more prosaic. In the Ziarska chata shelter, we booked accommodation in a large common room, which, as it turned out, was located in the attic of the shelter and the only two windows in this long, low room were located at both ends. This meant that it was dark there even in the middle of the day, let alone at dawn. For this reason, we slept well, unaware of the passage of time, until 7 a.m., which, after adding the time needed to eat breakfast, meant that we went out on the trail only after 8 a.m. At first we were very lucky, because it was a nice day, but the sun was quite hidden behind us. clouds, so unlike the previous day, we were not bothered by strong heat. Thanks to this, we reached a place called Hola at a fairly good pace (at least that's what it says on the map). An unusual thing happened on this Holi - we saw a Tatra marmot for the first time in our lives. After a while, it turned out that there were two marmots there, not one, one of which was very shy and often hid behind stones, while the other was a real media personality who loved the glare of camera flashes. We came closer to take photos of him, and he, not at all scared, went to the top of the boulder and posed for photos.
[PL]
Pierwsza część dwudniowej wycieczki po tatrach Słowackich zawiodła nas z schorniska Ziarska chata do rozstaju szlaków Pod Homôľkou i dalej w kierunku Tri Kopy. Natomiast drugiego dnia naszego pobytu w Ziarskiej dolinie postanowiliśmy dojść w to samo miejsce i skręcić w stronę prawą na Ziarską Przełęcz a w dalszej kolejności na Smerek i na Baraniec.
Dzień zaczął się dość późno, bo obudziliśmy się dopiero po godzinie 7. To nie z powodu naszego lenistwa, tylko powód był dużo bardziej prozaiczny. W schronisku Ziarska chata mieliśmy zarezerwowany nocleg na dużej wspólnej sali, która jak się okazało zlokalizowana jest na strychu schroniska i jedyne dwa okna na tej długiej niskiej sali były zlokalizowane na jej obu końcach. Powodowało to tym, że nawet w środku dnia panował tam półmrok, a co dopiero o świcie. Z tego powodu spaliśmy nieświadomi upływu czasu spaliśmy w najlepsze aż do 7, co po doliczeniu czasu niezbędnego na zjedzenie śniadania spowodowało, że na szlak wyszliśmy dopiero po 8. Z początku mieliśmy dużo szczęścia, bo dzień był ładny, ale słońce dość mocno schowane było za chmurami, więc w przeciwieństwie do dnia poprzedniego nie doskwierał nam mocny upał. Dzięki temu w dość dobrym tempie doszliśmy do miejsca nazywanego Hola ( przynajmniej taki napis widnieje w tym miejscu na mapie). Na owej Holi doszło do rzeczy niespotykanej, a mianowicie zobaczyliśmy pierwszy raz w życiu tatrzańskiego świstaka. Po chwili okazało się, że są tam dwa świstaki, a nie jeden , z czego jeden z nich był bardzo wstydliwy i często chował się za kamieniami, natomiast drugi z nich to prawdziwa postać medialna uwielbiająca blask fleszy aparatów fotograficznych. Podeszliśmy bliżej aby robić mu zdjęcia, a on wcale nie przestraszony wyszedł na szczyt głazu i pozował do zdjęć.
[ENG]
The break for the marmot photo session lasted probably 20 minutes, after which the weather improved significantly and the clouds that had been effectively covering the sun in the morning now dispersed in all directions, the dawn was slowly starting to drizzle. We easily reached Žiarske sedlo, located at an altitude of 1,917 meters above sea level. This pass is quite popular and quite a lot of tourists climb it, the vast majority of whom turn at this pass to the Rochaczy range, and few (including us) set off for Smerek and then Baraniec. While Smerek, 2,074 meters above sea level, was not a challenge, going to Baraniec, 2,184 meters above sea level, was not so easy. Firstly, it was steep, secondly, we descended a good 50 meters from Smerek, which made the climb longer, and thirdly, it was almost 12 o'clock and the sun started to shine on us with full force. We managed to climb this mountain with great difficulty, but we didn't spend much time on it because it was too hot and we evacuated from it at an express pace. We set off along the yellow trail which, after descending about 300 meters, led to a point called Kecka. While walking there, we passed a real knotweed clearing. We sat there for 5 minutes and were literally surrounded by knotweed on all sides. Unfortunately, the sun was beating down as hard as it could. Only after reaching Malý Holý peak, 1,683 meters above sea level, did the forest slowly begin to appear, so we felt significant relief. We still had 800 meters of descent left to reach the parking lot, so our knees and feet were very tired, but we barely managed to get back to the car and finish this beautiful trek.
[PL]
Przerwa na sesje zdjęciowa świstaków trwała chyba z 20 minut, po których pogoda znacznie się poprawiła i chmury które jeszcze rano skutecznie zasłaniały słońce teraz rozwiały się na cztery strony świta i pomału zaczynało prażyć. Bez trudu wyszliśmy na Žiarske sedlo położone na wysokości 1917 metrów nad poziomem morza. Ta przełęcz jest dość popularna i całkiem dużo turystów na nią wchodzi, z czego zdecydowana większość skręca na tej przełęczy na pasmo Rochaczy a mało kto (w tym my) Ruszali na Smerek i dalej Baraniec. O ile Smerek liczący 2074 metrów nad poziomem morza nie był żadnym wyzwaniem o tyle wyjście na Baraniec 2184 metrów nad poziomem morza nie było już takie łatwe. Po pierwsze było strome, po drugie ze Smerka zeszliśmy dobre 50 metrów w dół, przez co podejście się wydłużyło, a po trzecie dochodziła godzina 12 i słońce zaczęło świecić na nas z pełna mocą. Z dużym trudem udało nam się zdobyć tą górę ale nie spędziliśmy na niej zbyt wiele czasu, ponieważ było zbyt gorąco i ewakuowaliśmy się z niej w ekspresowym tempie. Ruszyliśmy wzdłuż żółtego szlaku który po zejściu około 300 metrów w dół doprowadził na punkt zwany Kecka. Idąc tam mijaliśmy istną rdestową polankę. Usiedliśmy tam na 5 minut i byliśmy dosłownie ze wszystkich stron otoczeni rdestem. Niestety słońce prażyło tak mocno jak tylko mogło. Dopiero po dotarciu na Malý Holý vierch 1683 metrów nad poziomem morza powoli zaczynał się las więc poczuliśmy znacząca ulgę. Do parkingu pozostało nam jeszcze 800 metrów zejścia, więc kolana i stopy dostały mocno w kość, ale z trudem udało nam się doczłapać do autka i zakończyć ten piękny trekking.