_DSC0193.JPG

[ENG]
After a very long break in conquering the next stages of the Main Beskid Trail, there was finally an opportunity to face this longest trail in the Polish mountains again. We waited so long to set off on the next stages because starting from the place where we finished, i.e. at the Glinne Pass, to the next town, Jordanów, a 54-kilometer trek was to await us in the mountains. How to divide such a section so as not to waste too much time on leaving the trail and entering the trail. It was not an easy task, but I thought that if I tried to complete this section in 3 days in a row, staying overnight in the PTTK Markowe Szczawiny shelter along the way and then in the PTTK Na Hali Krupowej shelter. An ambitious plan, but it was only on the long August weekend that we managed to find three days off from work to devote them to such a long trek.
[PL]
Po bardzo długiej przerwie w zdobywaniu kolejnych etapów Głównego Szlaku Beskidzkiego wreszcie zdarzyła się okazja aby ponownie zmierzyć się z tym najdłuższym szlakiem polskich gór. Z ruszeniem na kolejne etapy czekaliśmy tak długo, ponieważ począwszy od miejsca w którym skończyliśmy czyli na Przełęczy Glinne, aż do kolejnego miasta czyli Jordanowa czekać na nas miała licząca 54 kilometry wędrówka po górach. Jak podzielić taki odcinek, aby nie tracić za dużo czasu na schodzenie ze szlaku i wchodzenie na szlak. To nie było łatwe zadanie, ale pomyślałem, że gdyby spróbować przejść ten odcinek w 3 dni z rzędu robiąc po drodze noclegi w schronisku PTTK Markowe Szczawiny i potem w schronisku PTTK Na Hali Krupowej. Plan ambitny, ale dopiero na długi weekend sierpniowy udało się wygospodarować trzy dni wolne od pracy aby poświęcić je na taki długi trekking.

_DSC0186.JPG
_DSC0188.JPG
_DSC0194.JPG
_DSC0202.JPG
_DSC0174.JPG

[ENG]
Getting to the Glinne Pass wasn't easy, because first we had to go from Krakow to Żywiec. It took us almost two hours, and only after reaching Żywiec did we have an additional 20 minutes of waiting for a change to Korbielów. The distance from Żywiec to Korbielów was already very short, but in total it turned out that even though we set off from Krakow at 8, we only entered the trail at 11:15. The day was very sunny, so whenever a section of the trail left the forest and entered the open space, it became so unbearably hot that after almost 5 minutes we had to take a break to drink water. Another problem I noticed was going to an altitude above 900 - 1000 meters above sea level. Then the mixed forest changed into a forest with a predominance of coniferous trees, and as a result, it let in much more sunlight and was also quite hot. The first peak on our way wasn't very big because Beskid Krzyzoiwski was 923 meters high, but the next mountain Jaworzyna with a height of 1045 meters above sea level gave us a real hard time. Fortunately, it was enough to descend from Jaworzyna and right at the pass we came across the Głuchaczki tent base. Here we took a half-hour break because we were only halfway to Markowe Szczawiny and we didn't have much strength left. I have no idea what happened next because it was a real fight for survival, but somehow with a huge effort we crawled to the shelter at 7 pm.
[PL]
Dojazd na Przełęcz Glinne nie był łatwy, bo najpierw musieliśmy z Krakowa pojechać do Żywca. Trwało to nam prawie dwie godziny i dopiero po dojechaniu do Żywca mieliśmy dodatkowo 20 minut czkania na przesiadkę do Korbielowa. Z Żywca do Korbielowa droga była już bardzo niedługa, ale sumarycznie wyszło, że mimo iż z Krakowa ruszyliśmy o godzinie 8 to na szlak weszliśmy dopiero o 11:15. Dzień był bardzo słoneczny dlatego gdy tylko jakiś odcinek szlaku wychodził z lasu na otwartą przestrzeń robiło nam się tak bardzo nieznośnie gorąco, że niemal po 5 minutach musieliśmy robić przerwę na picie wody. Kolejny problem jaki dostrzegłem, to wychodzenie na wysokość powyżej 900 - 1000 metrów nad poziomem morza. Wówczas las mieszany zmieniał się w las o przewadze drzew iglastych, a co za tym idzie przepuszczał dużo więcej promieni słonecznych i też był dość mocno nagrzany. Pierwszy szczyt na naszej drodze nie był zbyt wielki bo Beskid Krzyzoiwski liczył 923 metrów wysokości, ale kolejna góra Jaworzyna o wysokości 1045 metrów nad poziomem morza dała nam już bardzo mocno w kość. Na szczęście wystarczyło zejść z tej Jaworzyny i zaraz na przełęczy trafialiśmy na bazę namiotową Głuchaczki. Tutaj zrobiliśmy sobie półgodzinną przerwę, bo byliśmy dopiero w połowie drogi do Markowych Szczawin, a sił nie mieliśmy już za wiele. To co działo się później nie mam pojęcia, bo to była istna walka o przetrwanie, ale jakimś cudem z ogromnym wysiłkiem na godzinne 19 doczłapaliśmy się do schroniska.
_DSC0260.JPG
_DSC0281.JPG
_DSC0288.JPG
_DSC0291.JPG
_DSC0292.JPG
_DSC0294.JPG
_DSC0201.JPG
_DSC0204.JPG
_DSC0218.JPG
_DSC0223.JPG
_DSC0231.JPG
_DSC0235.JPG
_DSC0238.JPG
_DSC0242.JPG
_DSC0245.JPG
_DSC0253.JPG

[ENG]
In the shelter, after a quick check-in and taking our beds, we went to the restaurant and ordered something to eat, because we were already very hungry. Unfortunately, the quality of the dishes served was really very low. The sour rye soup was nothing special, but it was edible, but the potato pancakes were a nightmare. Hard, rubbery and greasy, just a nightmare, if it weren't for the fact that I don't like throwing away food, I simply wouldn't eat them. I put a big red exclamation mark next to Markowe Szczawiny in my private ranking of mountain shelters.

On the second day, something very bad happened, which completely ruined our plans for the next hike. We got up at 6:30 because the route that day was long and we wanted to cover as much of it as possible before the hot afternoon, but as soon as we finished eating breakfast at around 7:00 a.m. a heavy storm suddenly broke out. The worst peak in the entire Polish Beskids where you can spend a storm is Babia Góra, which we were supposed to climb in an hour. We waited in the shelter until 10 a.m. and since the weather forecast was not optimistic, we decided to give up and instead of going up we went down the green trail to the parking lot in Zawoja. This is how our unsuccessful attempt to go through 10% of the Main Beskid Trail in one go ended.
[PL]
W schronisku po szybkim zameldowaniu i zajęciu swoich łóżek poszliśmy do restauracji i zamówiliśmy coś do jedzenia, bo byliśmy już bardzo głodni. Niestety jakość zaserwowanych dań była naprawdę bardzo niska. Żur jak żur szału nie było, ale dało się zjeść, natomiast placki ziemniaczane, to był koszmar. Twarde, gumiaste i tłuste no po prostu koszmar, gdyby nie to, że nie lubię wyrzucać jedzenie to po prostu nie zjadłbym ich. Duży czerwony wykrzyknik postawiłem przy Markowych Szczawinach w moim prywatnym rankingu schronisk górskich.

Drugiego dnia wydarzyło się coś bardzo złego, co kompletnie pokrzyżowało nam plany na dalsza wędrówkę. Wstalismy o 6:30 bo trasa tego dnia była długa i chcieliśmy jak największą jej część przejść przed upalnym południem, ale gdy tylko kończyliśmy jeść śniadanie około godziny 7:00 nagle rozpętała się mocna burza. Najgorszy szczy w całych Polskich Beskidach na jakim można spędzić burzę to właśnie Babia Góra , na którą mieliśmy za godzinę wchodzić. Przeczekaliśmy w schronisku do godziny 10 a że prognozy pogody nie były optymistyczne, zdecydowaliśmy się poddać i zamiast iść w górę zeszliśmy po zielonym szlaku na parking w Zawoi. Tak właśnie zakończyła się nasza nieudana próba przejścia za jednym zamachem 10% Głównego Szlaku Beskidzkiego.

7etap.jpg

7suma.jpg

d7 s.jpg

d7n.png