[ENG]
Reaching the Rifugio Auronzo shelter allowed us to easily and pleasantly do not only trekking around the Tre Cime peak, but also make a second, equally spectacular trekking to the point called Cadinini di Misurina. The trek was not at all demanding, it was only two kilometers in one direction and only about a hundred, maybe two hundred meters of ascent. The purpose of the expedition was a viewpoint in the form of a rocky promontory protruding from the rock wall, which is an ideal viewpoint of the opposite towering, jagged mountains. The most interesting thing is that while there were a lot of tourists around Tre Cime, not many tourists went to this place and while we were there we could enjoy moments of peace in these very crowded Dolomites. Fortunately, it wasn't completely empty there, because after reaching the viewpoint, we managed to meet a group of Asians who eagerly made us eat at the viewpoint.
After two trekkings back to back, we were quite tired, and on the way back we passed a very picturesque clearing where we took a longer break. It is possible that the too long break was a tactical mistake. After all, we had a nice time until late afternoon, but when we got back to the car and returned to civilization, it turned out that there was no longer a single available place to stay at any campsite nearby.
The first campsite we visited on Lake Toblacher See was beautiful, very modern, but unfortunately the lady at the reception told us to seek our luck 5 kilometers away in the town of Dobbiaco Toblach. There they told us that there were no more vacancies there and they suggested we go to Lake Toblacher See (where we were just a few minutes ago) or to the town of St. Vigil, 40 minutes away. We lucked out and found a place to stay in St. Vigil. , but thanks to this trip we had to slightly revise our plans to spend the next days in the Dolomites, but more on that in subsequent entries.
[PL]
Dotarcie do schroniska Rifugio Auronzo pozwoliło nam w łatwy i przyjemny sposób zrobić nie tylko trekking wokół szczytu Tre Cime, ale także zrobić drugi równie spektakularny trekking do punktu zwanego Cadinini di Misurina. Trekking nie był kompletnie wymagający, liczył zaledwie dwa kilometry w jedną stronę i tylko jakieś sto, może dwieście metrów podejścia. Celem wyprawy był punkt widokowy w postaci skalnego cypla wystającego z skalnej ściany, który jest idealnym punktem widokowym na przeciwległe strzeliste poszarpane góry. Najciekawsze jest to, że tak jak wokół Tre Cime krążyło całe multum turystów, to w to miejsce nie wybrało się za wielu turystów i będąc tam mogliśmy cieszyć się chwilami spokoju w tych jakże tłocznych Dolomitach. Całe szczęście nie było tam kompletnie pusto, bo po dotarciu na punkt widokowy udało nam się spotkać grupkę Azjatów którzy ochoczo zrobili nam zjecie na punkcie widokowym.
Po dwóch trekkingach zrobionych jeden po drugim byliśmy dość mocno zmęczeni, a tak się złożyło, że w drodze powrotnej mijaliśmy bardzo malowniczą polankę na której zrobiliśmy sobie dłuższa przerwę. Możliwe, że za długa przerwa to był taktyczny błąd. Bo co prawda przyjemnie spędziliśmy czas do późnego popołudnia, ale gdy wróciliśmy do samochodu i wróciliśmy do cywilizacji to okazało się, że na żadnym polu namiotowym w pobliżu nie ma już ani jednego wolnego miejąca noclegowego.
Pierwszy odwiedzony przez nas kemping nad jeziorem Toblacher See był przepiękny, bardzo nowoczesny, ale niestety pani w recepcji powiedziała nam abyśmy szukali szczęścia 5 kilometrów dalej w mieście Dobbiaco Toblach. Tam powiedzieli nam, że u nich też nie ma już wolnych miejsc i zaproponowano nam pojechanie nad jezioro Toblacher See ( gdzie właśnie przed kilkoma minutami byliśmy lub do oddalonego o 40 minut drogi miasteczka St. Vigil. Udało się, że w St. Vigilmieli miejsce noclegowe, ale dzięki tej podróży musieliśmy trochę zrewidować nasze plany na spędzenie dalszych dni w Dolomitach, ale o tym w kolejnych wpisach.