O Kasteel van Ooidonk ostatnio sobie przypomniałem dzięki
powiadomieniom z FB, od razu wróciły wszystkie miłe wspomnienia związane z tym
miejscem. Po raz pierwszy o tym zamku dowiedziałem się przez przypadek nieco
ponad dziewięć lat temu, a wszystko przez maraton Leie w którym postanowiliśmy
wystartować wspólnie z kolegą. Więcej na temat mojego pierwszego biegu
maratońskiego znajdziecie w jednym z wcześniejszych postów, nie będę się teraz
o nim rozpisywał. Ograniczę się tylko do wspomnienia, że start do tego maratonu był właśnie spod
zamku Ooidonk.

Kilka lat temu przy okazji słonecznego wrześniowego weekendu
wróciłem do tego zamku na spacer z żoną. Zamek jest od ponad 150 lat w
posiadaniu rodziny t'Kint de Roodenbeke i jest przez nich na co dzień używany jako
mieszkanie hrabiego i hrabina t'Kint de Roodenbeke oraz trójki ich dzieci.
Jednakże w niedziele od kwietnia do października udostępniony jest do zwiedzania.
Przy okazji naszej wizyty zadowoliliśmy się zwiedzaniem ogrodów i spacerem po
okolicy.

Zamek Ooidonk jest flamandzką perłą, z charakterystycznymi
schodkowymi szczytami i cebulowatymi wieżami, malowniczy i dostojny zamek jest
położony w meandrze rzeki Leie zaledwie kilka kilometrów od centrum Gandawy. W
harmonijnym otoczeniem wody i pięknego parku może sprawiać wrażenie, że
jesteśmy we francuskiej dolinie Loary, a nie na północy Belgii. Obecny kształt
budowli jest następstwem przebudowy z końcówki XVI wieku, zamek jest uważany za
jeden z najpiękniejszych belgijskich zamków.

W czasie naszej ostatniej wizyty nie wiedzieliśmy o udostępnieniu
zamku do zwiedzania w określonych godzinach, więc ograniczyliśmy się do spaceru
po zamkowych ogrodach i parku, bilet kosztował około 2-3 Euro. Miejsce jest bez
wątpienia magiczne, trochę kusi, żeby pojechać tam kiedyś wyłącznie na zwiedzanie
wnętrza, chociaż ogrody są wyjątkowe a do pary z architekturą zamku stanowią doskonałe
tło dla fotografów amatorów takich jak ja.