W Irlandii byłam kilka razy, o różnych porach roku. Mieszkają tam moi znajomi i kiedyś, gdy jesienią wybraliśmy się na wycieczkę na dzikie zachodnie wybrzeże zielonej wyspy i droga prowadziła wzdłuż oceanu, moją uwagę zwrócił przepiękny kolor wody, momentami turkusowy. Gdyby nie warunki atmosferyczne - zimna, deszczowa tego dnia pogoda i świadomość, że ta woda to Ocean Atlantycki mogłabym się poczuć, jak na jakiejś egzotycznej wyspie ;) Takie wrażenia potęgowała obecność morskich glonów, które przy brzegu tworzyły zaciemnienia, przypominające rafę koralową.
Gdy przyjechałam do Irlandii latem, wiedziałam, że na pewno wybiorę się na jakąś plażę. Ostatecznie dotarłam do Galway, na tamtejszą plażę Silverstrand. To co zobaczyłam na miejscu wprawiło mnie w osłupienie. Woda miała cudowną barwę, między innymi turkusową. W internecie można znaleźć wiele profesjonalnych zdjęć, przeważnie robionych z góry, dronami, które ukazują magię kolorów oceanu w tym miejscu.
Szczególnie podoba mi się ta fotografia:
Ciekawostka, ten momentami śnieżno biały kolor piasku pochodzi z rozdrobnionych fragmentów muszelek.
Źródło: https://www.galwaytourism.ie/top-5-beaches/
Może dla osób mieszkających w Irlandii albo często tam podróżujących jest to coś oczywistego i naturalnego. Dla mnie to było niesamowite odkrycie, nigdy bym się nie spodziewała, że w Irlandii odnajdę takie plaże. Wyspa kojarzyła mi się raczej ze stosunkowo chłodnym, deszczowym klimatem i myślałam, że woda będzie w jakimś stopniu podobna do tej, którą znam z podobnie zimnego Bałtyku.
Oczywiście nie wszystko było idealne. Woda w oceanie nie miała zbyt dużej temperatury i pływanie w niej jest możliwe dla osób, które mają dużą tolerancję na zimną wodę. Czar pryska, w momencie zanurzenia nóg w wodzie. Lubię chodzić boso po plaży, najlepiej tak po kostki w wodzie i w ten sposób sobie spacerować. A najlepiej pływać, skoro woda znajduje się tak blisko. Niestety Atlantyk mimo wysokiej temperatury otaczającego go powietrza (byłam na plaży podczas upałów), był lodowaty.
Kolejnym ciekawym organizmem, który zauważyłam podczas spaceru po plaży była meduza - chełbia modra. Podobało mi się jej przezroczyste, galaretkowate "ciało", to jak odbijały się od niej promienie słońca. Niestety obecność meduz (i to w dużych ilościach) była kolejnym obok temperatury zniechęcaczem do kąpieli w oceanie.
Wisienką na torcie moich przyrodniczych odkryć na plaży był drozd śpiewak. Pięknie ubarwiony brązowo - kremowo z gęstymi brązowymi plamkami. Wydaje cudowne odgłosy. Uwielbiam ptaki i zawsze mnie cieszy, gdy zobaczę jakiś nowy okaz, a w Irlandii na plaży dostrzegłam też pliszkę siwą. Nie jestem ornitolożką, wiedzę na temat tych gatunków czerpię z aplikacji do rozpoznawania ptaków - Merlin.