Szeroka, piaszczysta plaża, na tyle długa (3 km), że bez problemu można znaleźć dla siebie miejsce, z dala od innych ludzi. A gdy ma się ochotę przebywać wśród innych plażowiczów, można trafić na czas, gdy nad morzem unosi się mnóstwo kolorowych czasz latawców, a po powierzchni wody pływają kitesurfingowcy na deskach.
Uwielbiam obserwować jak z dużą prędkością mkną po powierzchni wody, a nad nimi unosi się ogromna czasza kolorowego latawca. Sama wiele razy miałam ochotę spróbować tego sportu, ale póki co, nie starczyło mi odwagi. Może kiedyś... Próbowaliście?
Karwia to urocza miejscowość. Podoba mi się jej kameralność. Zawsze gdy jestem nad morzem moją uwagę przyciągają kolorowe rybackie łodzie. Mam kilka pocztówek z nimi, zawsze robię im zdjęcia, a ostatnio chodzi mi po głowie pomysł, żeby je namalować... kto, wie może niebawem to zrobię.
Gdy jestem nad morzem nie może też zabraknąć wypadu do restauracji na rybkę. Najbardziej lubię flądrę, ale podczas mojego pobytu w Karwi nie było jej w menu, więc zamówiliśmy halibuta z pieczonymi ziemniaczkami i surówką. Smakował przepysznie.
W trakcie spaceru po plaży widzieliśmy trochę nadmorskiej roślinności. M.in. mikołajek nadmorski. Bardzo lubię tą roślinę, przypomina trochę kaktusa i układa się w formę kwiatu, z ostrymi brzegami. Wygląda nieco jak lokalna róża pustyni. Mijaliśmy też liczne krzaki dzikiej róży.