Ładny dworzec kolejowy to atut miasta. Często jest to pierwsze miejsce, które widzą odwiedzający. I cóż, ten tarnowski należy do I ligi. Zdobył nawet tytuł "Dworca Roku 2019".
Budowę nowego gmachu dworca rozpoczęto w 1906 roku wg projektu E. Baudischa. Oddano go do użytku 4 lata później. Lokalna prasa pisała:
Nareszcie — po kilku latach prawdziwej męki, zarówno personelu kolejowego, jak przejeżdżającej Publiczności, doczekaliśmy się nowego dworca kolejowego, którego otwarcie odbyło się bardzo uroczyście we czwartek d. 24 listopada 1910 roku.
Rok później w hali dworca zawisły obrazy. Dokładny opis dzieł sztuki znów znajdziemy w ówczesnej prasie lokalnej:
Wchodząc do hali od strony peronu widzimy po prawej ręce mały obraz przedstawiający "Bramę Kraszewskiego", następnie wielki środkowy widok z "Olczyskiej Doliny" i mały przedstawiający "Sokolicę". Po stronie lewej umieszczono mały widok "Wielkiego Szczytu Wideł", wielki środkowy "Batyzowiecką Grań" z jeziorem i mniejszy środkowy obraz przedstawiający "Okno na Grani". Resztę obrazów stanowią "Siklawa" tudzież fragmenty nizin "Podhala". Obrazy te wykonał artysta malarz Edmund Cieczkiewicz, adiunkt kolejowy z Nowego Sącza.
Podczas I wojny światowej dworzec został częściowo zniszczony. Podobnie zresztą podczas kolejnej. Podczas... a nawet przed. Otóż, 28 sierpnia 1939 roku o godzinie 23.17 na dworcu kolejowym w Tarnowie wybuchła bomba zegarowa podłożona przez niemieckiego agenta. Zginęło 20 osób przebywających w poczekalni i restauracji, a 35 zostało rannych. Ofiary tego zamachu zostały upamiętnione tablicą umieszczoną na elewacji dworca.
Na peronie odnajdziemy również pomnik poświęcony więźniom I transportu do KL Auschwitz, który wyruszył 14 czerwca 1940 roku. Miejscem odjazdu była jednak rampa położona kilkaset metrów dalej, a nie sam dworzec.
Podróżni zainteresowani historią tarnowskiej kolei i samego dworca mogą o niej poczytać w gablocie, która znajduje się w jednym z bocznych korytarzy. Jest tam między innymi o szynowym Żuku - zdobyczy polskiej techniki, o której zapewne nie miałeś pojęcia.
Jedna z najdłuższych notek w gablocie poświęcona jest "drugim narodzinom" tarnowskiego dworca. Miały one miejsce 13 listopada 2010 roku, po kilkuletnim remoncie.
Z notki dowiemy się m.in., że dwa wielkoformatowe obrazy wiszące w hallu dworca to płótna współczesne, które wykonał bieszczadzki artysta malarz Tomasz Żyto-Żmijewski. Dowiemy się też, że podczas remontu zużyto 130 metrów sześciennych betonu, ponad 20 ton konstrukcji stalowych, 2 kilometry kabli, 177 ton tynku, ponad 3300 litrów farb, 50 ton cementu i niemal 400 kilogramów gwoździ.
Na koniec krótka refleksja. W tym roku mija 10 lat od zakończenia remontu. Tarnowski dworzec wciąż jest "świeży", zupełnie jak w listopadzie 2010 roku. Jest jednak pewna różnica. W przeciwieństwie do dworca przed remontem - nie ma w nim ludzi. Pamiętam gmach z 2007 roku. Życie tętniło. W jednym ze skrzydeł działała restauracja Secesja. Najlepsza w mieście. Obecnie obiad zjeść można w podziemiach dworca, ale już nie tak dobry jak kiedyś. W każdym razie podczas remontu wszystko pozamykano. Stworzono centralnie planowane pawilony i galerię. Tylko ludzi zabrakło. Dziś - w godzinach popołudniowych i wieczornych jest to dworzec duchów. Jak ktoś lubi takie klimaty to polecam. Cisza, spokój, tylko co jakiś czas słychać kroki ochroniarza...